Witaj Święty Mikołaju!

Mój list Mikołaj ma,
marzenia dzisiaj spełnią się…

Wreszcie nadszedł dzień, na który dzieci czekały  z utęsknieniem – do naszego przedszkola przybył św. Mikołaj! . Najpierw było słychać dzwoneczki pomocników  – reniferów, potem donośne „hou, hou, hou” i pojawił się on – nasz ukochany św. Mikołaj!  Wszystkie dzieci  powitały Mikołaja głośnymi oklaskami. Mikołaj poprosił, dzieci aby pokazały mu swoje ulubione zabawy; był więc Ojciec Wirgiliusz i Kaczuchy. Nasz gość bardzo sprawnie podrygiwał razem z przedszkolakami. Gdy Mikołaj przyszedł do naszej sali, zaśpiewaliśmy jego ulubioną piosenkę „ Święta to czas niespodzianek”. No i nadszedł czas na prezenty!

Emocji było mnóstwo!  Kiedy pożegnaliśmy Mikołaja, na twarzach przedszkolaków jeszcze przez długo gościł uśmiech i szczęście. Szkoda tylko, że ten wyjątkowy Gość odwiedza nas raz w roku…

Mikołajowi i tym wszystkim, którzy pomagali mu „pakować” prezenty bardzo serdecznie DZIĘKUJEMY i mamy nadzieję, że za rok znów się zobaczymy…. 🙂

Nagroda dla Blanki

30 listopada o godzinie 9.00 w Sali Lustrzanej Centrum Kultury i Promocji  w Jarosławiu odbył się wernisaż pt. Jarosław w pocztówce. Organizatorami imprezy były Zespół szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących w Jarosławiu i Centrum Kultury i Promocji. Wśród zaproszonych gości znalazła się nasza Blanka Getman, która w konkursie plastycznym w kategorii Przedszkola zajęła II miejsce. Oprócz Blanki nagrody otrzymało jeszcze  troje dzieci z naszego przedszkola.

Laureaci wyłonieni przez jury z przewodniczącym Ireneuszem Janickim, otrzymali nagrody ufundowane przez przewodniczącego jury, dyrektora Centrum Kultury i Promocji, pana Tomasza Wywrota, oraz Zespół Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących.

Dzieci mogły zobaczyć pokaz pocztówek starego Jarosławia ze zbiorów pana Bogusława Ryznera, pasjonata i zastępcy prezesa Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia.

Na zakończenie uczestnicy mogli skosztować lokalnych przysmaków z naszego regionu.

Rozmowy z dziećmi

ROZMOWY Z DZIEĆMI

Zaczniemy od przytoczenia realnej sytuacji, jednej z wielu mających miejsce każdego dnia.

Dziecko bawi się z kolegą na świetlicy. Przychodzi po nie rodzic i prosi, by dziecko zakończyło zabawę i przygotowało się do wyjścia. Dziecko kontynuuje zabawę, więc rodzic ponawia prośbę. Dziecko nadal się bawi. Rodzic ponawia prośbę, z tym samym skutkiem. Zdenerwowany informuje dziecko, że jeśli za dwie minuty nie założy butów, nie będzie oglądało ulubionych Pingwinów z Madagaskaru. Dziecko podnosi wzrok i zaczyna płakać. Rodzic u kresu cierpliwości mówi do dziecka: „Proszę, załóż buty i kurtkę. Czekam na dole”.

W efekcie na końcu scenki mamy rozpłakane i rozżalone dziecko oraz zezłoszczonego, doświadczającego poczucia bezsilności rodzica. Co w tej sytuacji przyczyniło się do zdenerwowania rodzica? Przyjrzyjmy się temu, co dzieje się w jego głowie w odpowiedzi na odmowę dziecka, wyrażoną poprzez brak jasnej werbalnej reakcji na prośbę rodzica.

Niezaspokojona potrzeba

W naszej nawykowej komunikacji taką odmowę dziecka traktujemy jako przyczynę naszej złości. W rodzicielstwie inspirowanym Porozumieniem Bez Przemocy na odmowę patrzymy jedynie jak na bodziec, jak na coś, co tylko wskazuje nam, że jakaś nasza potrzeba jest niezaspokojona. Nie jest ona jednak przyczyną naszej złości. Ta ukryta jest głębiej. Nie widzimy jej, gdyż jest przykryta licznymi, często niemal nawykowymi myślami, które stanowią naszą interpretację danej sytuacji. Są to myśli takie jak:

„Tak nie powinno być”.

„Jak on może mnie tak ignorować. Powinien wiedzieć, że jestem zmęczona i chcę szybko wrócić do domu”.

„Trzeba było być bardziej surowym rodzicem, to nie zdarzałyby mi się takie sytuacje”.

„Muszę być bardziej stanowczy”.

Poznajecie te zdania?

Trzeba, muszę…

Są w nich słowa-eskalatory złości. Mówiąc je sobie lub komuś zapewne wzbudzimy złość, którą skierujemy na świat zewnętrzny lub wewnętrzny, na siebie. Są to słowa: powinnam, nie powinienem, trzeba, muszę. Ogólnie rzecz ujmując tymi słowami próbujemy sobie wmówić, że sytuacja, która właśnie ma miejsce, powinna być inna niż jest, my powinniśmy być inni niż jesteśmy, nasze dziecko powinno być inne. To bolesne! Dlatego też reagujemy złością. Boli, więc zaczynamy się bronić… niestety, raniąc dalej i siebie i dziecko.

Co jest ważne?

PBP zachęca by w takich chwilach zdenerwowania, złości, skierować uwagę na to, co w danym momencie jest dla nas ważne. Innymi słowy, przyjrzeć się tego typu zdaniom i sprawdzić, ku jakim niezaspokojonym potrzebom one nas prowadzą. W przypadku tego rodzica być może była to potrzeba współpracy, kontaktu z dzieckiem, odpoczynku, łatwości i lekkości w wykonywaniu codziennych czynności, takich jak wychodzenie ze szkoły.

Mamy więc dwa zagadnienia:  prośby rodzica i myśli – eskalatory złości.

Przyjrzyjmy się zatem jeszcze raz prośbom rodzica.

„Proszę, szykuj się do wyjścia” – powtórzone trzykrotnie.

„Proszę, załóż buty i kurtkę. Czekam na dole”.

Między nimi jest jeszcze zdanie: „Jeśli za dwie minuty nie założysz butów, nie będziesz oglądał ulubionych Pingwinów z Madagaskaru”.

To zdanie jasno nam pokazuje, iż w tej sytuacji nie było miejsca na odmowę dziecka. W PBP rozróżniamy żądania od rzeczywistych próśb. Jaka jest różnica? Nie polega ona na użytych słowach, bo zarówno żądania, jak i rzeczywiste prośby mogą zawierać słowo „proszę”. To, co odróżnia prośbę od żądania to intencja, z jaką wypowiadane są te słowa. W żądaniu nie ma gotowości i otwartości by przyjąć odmowę, natomiast w prośbie, gdy mamy otwarte i wrażliwe serce, mamy w sobie gotowość, by przyjąć od rozmówcy odmowę. Takie „nie” nie oznacza, że rezygnujemy z tego, o co prosimy, z tego co dla nas w danym momencie ważne, lecz zapraszamy rozmówcę do podjęcia dialogu – do poszukiwania rozwiązania dobrego dla obu stron. Jest to taniec pomiędzy potrzebami moimi, a potrzebami rozmówcy w takt szacunku, zaufania i współpracy.

Kiedy myślimy o tym zagadnieniu, przypominają nam się ważne dla nas słowa Miki Kashtan, amerykańskiej certyfikowanej trenerki PBP z książki pod tytułem: „The little book of Courageous Live” (Mała książka o Odważnym Życiu):

„Jeśli to czego chcesz od dziecka nie podlega negocjacjom, powiedz to wprost, zamiast udawać, że jest to prośba, dopóki dziecko powie nie.” 

Jeśli nie chcemy negocjować

Czasem nie mamy możliwości lub nie chcemy negocjować z dzieckiem. Czasem nie dajemy dziecku wyboru. Warto to powiedzieć otwarcie. Dlaczego? Bo choć sytuacja potencjalnie jest trudna, może nadal być okazją do budowania empatycznego kontaktu i dialogu. Dialog ten nie będzie dotyczyć tego, jakie są opcje działania w tej sytuacji, tylko tego jak my jako rodzice się czujemy w tej sytuacji, jaka jest nasza intencja. Jednocześnie możemy z uwagą przyjąć uczucia, które pojawią się w dziecku.

Możemy dać mu odczuć, że rozumiemy i akceptujemy jego frustracje czy smutek, że widzimy jego potrzeby i że są one dla nas ważne. Co więcej, że chcemy jak najczęściej brać je pod uwagę i szukać rozwiązań, które pomogą uwzględnić potrzeby i rodzica, i dziecka. Możemy wyjaśnić, że teraz mamy taką sytuację, że nie ma możliwości, by szukać strategii na uwzględnienie potrzeb dziecka, a jednocześnie one naprawdę są dla nas ważne. Możemy również zapewnić dziecko, że jego frustracja, złość czy smutek są jak najbardziej zasadne, a my je przyjmujemy z otwartym sercem, nawet jeśli na ten moment nie chcemy lub nie możemy zmienić sytuacji.

Dlaczego warto mówić dziecku, że przyjmujemy jego uczucia i widzimy potrzeby?

W naszym przekonaniu to są momenty, kiedy pokazujemy dziecku, jak ważna jest dla nas relacja z nim. I choć czasem są sytuacje, kiedy spotykamy ograniczenia lub wybory, które mamy do dyspozycji, są wyborami, których nie lubimy, to i tak jako rodzice stawiamy na zaufanie, szczerość, branie pod uwagę, bezwarunkową akceptację.

Dodatkowo, kiedy mówimy o naszych uczuciach i potrzebach, które się dzieją tu i teraz, nie uruchamiamy spirali myśli prowadzących nas do złości: powinienem, muszę, trzeba. I oczywiście, w takim momencie być może uczuciem, o którym będziemy chcieli powiedzieć, będzie złość. Natomiast uczucie nazwane to uczucie, które przemija lub już przeminęło. Zaczyna znikać. A my wtedy możemy już być z naszymi potrzebami, dawać im uwagę i ważność.

Nawiązać kontakt

Na koniec pragniemy powiedzieć jeszcze kilka słów o tym, co mogłoby pomóc nawiązać kontakt z dzieckiem w takich sytuacjach. Czasem wśród praktyków PBP mówimy, że empatia czyni cuda. Tym cudem jest zwiększanie prawdopodobieństwa wzajemnego usłyszenia się i zobaczenia swoich potrzeb. Empatyczne słowa w kontakcie z dzieckiem mogłyby w tej sytuacji brzmieć następująco:

R: Kochanie, widzę, że nadal się bawisz, choć ja Cię proszę, żebyś się ubrał. Podejrzewam, że fajnie się tutaj bawicie, tak?

Na tak zadane pytanie dziecko mogłoby zareagować podnosząc wzrok na rodzica czy kiwając głową. Być może jednak zignorowałoby słowa rodzica. Rodzic jednak nie traktuje zachowania dziecka jako ataku przeciwko niemu, ale jako zaproszenie do dalszych prób. Rodzic mógłby kontynuować, dopytując:

R: Lubisz grać w tą grę, tak? To wygląda naprawdę na super zabawę.

Dziecko widzi wtedy, iż rodzic ma gotowość je naprawdę zobaczyć i wejść dziecięcy świat. Dajemy dziecku uwagę – i to nie słowami, lecz naszym podejściem, naszą intencją zwrócenia się ku temu, co w danym momencie ważne dla dziecka. Zwiększamy wówczas prawdopodobieństwo, iż ono zechce wejść w nasz, kiedy zaczniemy się nim dzielić. Być może dziecko wtedy coś do nas powie, na przykład:

D: Chciałbym zagrać z Tobą w domu w taką grę.

R: Chcesz i ze mną się pobawić? Świetnie. Jeśli ubierzesz się za 5 minut, będziemy mieli całe 2 godziny i 55 minut na zabawę w domu przed kolacją. Ruszamy?

To prawda, ze taki dialog z dzieckiem oparty na empatii zajmuje czas, którego czasem nie mamy w danym momencie, a czasami wmawiamy sobie, że nie mamy (aczkolwiek to odrębny temat).

A co z sytuacją, kiedy jednak nie mamy zasobów czy chęci na empatyczny kontakt z dzieckiem? Zawsze możemy wybrać empatyczny kontakt ze sobą i zacząć rozmowę od siebie.

W naszej sytuacji mogłoby to wyglądać tak, że po dwu-  czy trzykrotnym powtórzeniu „Proszę szykuj się do wyjścia”, zamiast posłużyć się szantażem „Jeśli nie… to…”, rodzic może powiedzieć o sobie.

R: Hej, Janek, dwukrotnie poprosiłem cię o szykowanie się do wyjścia, jestem mocno zmęczony i nie lubię tak czekać ubrany w przejściu, chcę być w domu i tam bawić się z Tobą, coś zjeść. Zależy mi na wyjściu ze szkoły w ciągu 5 minut. Proszę pożegnaj się z chłopakami i wychodzimy.

Przyjrzyjmy się naszym prośbom

Kiedy słyszysz słowa rodzica z naszej scenki: „zakończ zabawę i przyszykuj się do wyjścia”, jakie widzisz możliwości zrealizowania tej prośby? Kiedy wczuwamy się w rolę dziecka, nasza fantazja prowadzi nas do kilku przykładowych rozwiązań w głowie dziecka:

– Aha, to jeszcze 10 rundek i skończę grę z chłopakami.

– To się szykuję, to zacznę od wolniejszego biegania, tak pani robi z końmi jak kończą szybki trening, najpierw schładzają się.

– No chłopaki, mam jeszcze tylko 10-15 minut i już mnie nie ma. Tata się spieszy, widzicie.

– Lepiej nic nie będę mówił, to tata pomyśli, że jestem bardzo zajęty, lubi jak jestem skoncentrowany.

Często nie otrzymujemy tego, czego chcemy, gdyż nie jesteśmy dostatecznie konkretni w naszych prośbach. Oczywiście w sytuacjach powtarzalnych, takich jak wychodzenie ze szkoły, mamy pokusę, by liczyć na domyślność dziecka, na jego pamięć o tym, czego oczekiwaliście od niego na początku roku szkolnego. Niemniej jednak w międzyczasie mogło się wydarzyć mnóstwo rzeczy, które zmieniły obraz tej prośby. Raz przyszliście i spotkaliście mamę Kasi i odebraliście dziecko dopiero 20-minutowej po rozmowie w drzwiach. Innym razem byliście w tak dobrym nastroju i przypływie energii, że dołączyliście się do zabawy i wyszliście dopiero po półgodzinie, etc.

Konkluzja? Im częściej udaje się nam być w tu i teraz, z sytuacją taką, jaka jest, a nie z jaką chcielibyśmy być, tym łatwiej pozostaniemy w kontakcie ze sobą, poza złością i szantażem. Łatwiej nam będzie wówczas podejmować próby wejścia w kontakt z dzieckiem. Jak tam dotrzeć? Po pierwsze – podjąć decyzję, że chcemy tam być. A po drugie, praktykować mimo porażek.

 

Zespół do Edukacji, Opieki i Wychowania MP nr 8 Montessori

 

 

 

Jak rozmawiać z dziećmi…

Komunikowanie się z dziećmi sprawia wielu dorosłym kłopot. Wynika to z wielu przyczyn, najczęstszą jest ta, że zwracamy się do dziecka jak do osoby dorosłej, mówimy językiem dla niego niezrozumiałym, zdania są zbyt długie, zawiłe, przekazujemy zbyt dużo informacji w jednej wypowiedzi. Jak rozmawiać z dzieckiem?

Dziecko jest w stanie zapamiętać i przyswoić w jednej chwili do 7 słów, każde następne już nie jest przez nie zapamiętywane i rozumiane. Dlatego tak ważne jest, by komunikat do dziecka był krótki i rzeczowy.

Jak nie rozmawiać z dzieckiem? Najczęstsze błędy rodziców wg T. Gordona:

  • rozkazywanie, komenderowanie – takie wypowiedzi to informacja dla dziecka, że jego uczucia są nieważne i musi się ono podporządkować temu, co czują inni, dorośli,
  • grożenie, ostrzeganie, upominanie dziecka – takie wypowiedzi powodują u malucha strach, a ten pociąga za sobą agresję i wrogość, bo dziecko samo intuicyjnie tworzy sobie barierę ochronną,
  • wygłaszanie „kazań”, moralizowanie – komunikaty tego typu wywołują brak zaufania i poczucie winy,
  • podpowiadanie rozwiązania, radzenie – dziecko może czuć się bezradne, przestaje samodzielnie myśleć, czuje się uzależnione od kogoś i nie ma pewności, że samo może jakoś rozwiązać problem,
  • pouczanie i robienie wyrzutów – dziecko może poczuć się jako mniej wartościowe, nieodpowiedzialne, skoro rodzice mu wytykają, że inni robią to lepiej niż ono,
  • osądzanie, krytyka – taki komunikat powoduje, że dziecko czuje sie nic nie warte,
  • chwalenie bez powodu – dziecko czuje się oszukane, wie, że nie należy mu się pochwała, więc czuje się w coś wmanipulowane,
  • ośmieszanie, zawstydzanie – dziecko słyszące taki komunikat czuje się niedowartościowane i poniżone,
  • stawianie diagnozy zachowania, interpretowanie – to obrażanie dziecka,
  • okazywanie współczucia, pocieszanie, uspokajanie, próba wyperswadowania dziecku jego prawdziwych uczuć – dziecko rozumie to jako brak akceptacji dla swoich odczuć i wymuszanie zmiany,
  • wypytywanie, badanie sytuacji, oszukiwanie przyczyn zachowania – powoduje poczucie zagrożenia i nieufność,
  • zabawianie, kierowanie uwagi w inną stronę – pokazywanie, że nieważne są prawdziwe uczucia dziecka tylko to, co wyobrazi sobie dorosły.

Jak rozmawiać z dzieckiem? Zmień sposób komunikowania

Jeśli dorosły przeanalizuje te sposoby komunikowania, zorientuje się, że właściwie formułując wypowiedź, można uniknąć karania dzieci. Kara pojawia się w sytuacji, gdy dorośli nie potrafią „dogadać” się z dzieckiem, chcą coś przekazać, a dziecko zupełnie inaczej to rozumie. Wtedy pojawia się złość, niewłaściwe zachowanie i w efekcie kara.

Dzieci potrzebują akceptacji, zrozumienia. Taki efekt dają pochwały, ale dawane w sposób przemyślany i słusznie. Pochwała zaspokaja potrzebę akceptacji i uznania. dziecko dowartościowane pochwałami znacznie lepiej się rozwija, ma motywację i chęć do działania.

Jak chwalić dziecko?

Pochwała:

  • odwołuje się do konkretnego zachowania lub wytworu dziecka (np. pracy plastycznej)
  • jest jasna, prosta, jednoznaczna, krótka
  • opisuje to, co widzimy
  • odnotowuje postępy
  • jest natychmiastowa

Aby komunikacja z dziećmi była skuteczna dobrze jest  najpierw określić istotę problemu, poszukać rozwiązania posługując się metodą burzy mózgów, ocenić zaproponowane rozwiązania, podjąć decyzję o wyborze rozwiązania i wprowadzić je w życie. Wtedy obie strony  – dorośli i dzieci  – będą czuły się w zaistniałej sytuacji dobrze. Rozwiązanie będzie wymyślone wspólnie i za obopólna zgodą. Dzięki takiej strategii uda się uniknąć złej atmosfery i ewentualnej kary.

Komunikowanie się z dziećmi nie musi być stresujące i może zakończyć się sukcesem dla dziecka i dla rodziców. Ważne jest, aby poprowadzić rozmowę we właściwy sposób.

 

autor: Agnieszka Krakowiak Aktualizacja: 2016-04-12 Publikacja: 2015-09-02

 

Zespół do Spraw Edukacji, Opieki i Wychowania MP nr 8 Montessori

 

 

Najważniejsze – bezpieczeństwo!

Straż Pożarna dzieciom.

Dnia 30 listopada 2017 r. dzieci z niecierpliwością oczekiwały przyjazdu strażaków Państwowej Staży Pożarnej z Jarosławia.

Wizyta tak ważnych gości  wzbudziła ogromne zainteresowanie dzieci. Spotkanie  odbyło się w ramach realizacji treści programowych związanych z profilaktyką i bezpieczeństwem dzieci.

W trakcie spotkania strażacy, pan Józef (prywatnie tatuś Milenki z grupy Zielonej) oraz pan Karol, który jest również ratownikiem medycznym,  zaznajomili dzieci z ciekawostkami związanymi z ich pracą zawodową, przestrzeganiem zakazów, zachowaniem bezpieczeństwa w czasie: pożaru, burzy oraz wypadku. Dzieci dowiedziały się w jakich okolicznościach można wzywać straż pożarną, jakie informacje należy podać w rozmowie telefonicznej.

Dzieci miały okazję zobaczyć kombinezony i wyposażenie, w których strażacy udają się na różnego rodzaju akcje- do wypadków, pożarów, pożarów paliw, czy do przeniesienia gniazd os, szerszeni.

Pan Karol przeprowadził krótkie warsztaty związane z pierwszą  pomocą medyczną. Pomogły mu w tym fantomy, na których dzieci ćwiczyły uciski i wdechy. Dowiedzieliśmy się jak pomóc dziecku, które się krztusi, dławi, ma krwotok z nosa. A także jak unikać niebezpiecznych sytuacji.

Dzięki takim spotkaniom dzieci nie tylko poznają ciężką i odpowiedzialną pracę strażaka, ale zdobywają  wiedzę jak dbać o własne bezpieczeństwo, kształtują odpowiednie zachowania w trudnych sytuacjach, oraz utrwalają numery alarmowe.

Spotkanie zakończyło się pamiątkowym zdjęciem, a dzieci wręczyły naszym gościom drobne upominki.

Teatrzyk Zielony Melonik, czyli dobre maniery w przedszkolu

Dobre maniery to życzliwość dla ludzi, uprzejmość, tolerancja, opanowanie emocji. Te wszystkie pozytywne cechy kształtują naszą osobowość i ułatwiają funkcjonowanie w społeczeństwie.

Dlatego właśnie dziecko już w wieku przedszkolnym musi poznać normy i zasady zachowania, które obowiązują w danej grupie i społeczności. Zasady muszą być jasne, zrozumiałe dla dziecka i konsekwentnie wprowadzane w życie. Tylko wtedy świat dziecka będzie uporządkowany i przewidywalny. W naszym przedszkolu wprowadzanie dzieci w świat wartości, a więc i savoir vivre odbywa się przy każdej nadarzającej się okazji. Również poprzez teatrzyki, które często goszczą w naszej placówce. I tak 27 listopada odwiedziła nas grupka artystów z teatrzyku Zielony Melonik. Artyści przedstawili spektakl Trzy magiczne słowa- proszę, przepraszam, dziękuję. W inscenizacji występujące  postaci uczyły dzieci dobrych manier z „magicznymi” słowami, oraz pokazały jak używać ich adekwatnie do sytuacji życia codziennego. Dzieci żywiołowo reagowały na poszczególne sceny, podpowiadały jak prawidłowo należy się zachowywać. Aktorki włączały dzieci do wspólnej zabawy, wyzwalając ich spontaniczność i kreatywność.