Według Montessori słowo to podstawa dla rozwoju kultury, ponieważ buduje ono wspólnotę myśli i kształtuje się wraz z ludzkim myśleniem. Słowo służy do nazywania zaobserwowanych faktów, a mowa stanowi przejaw zdolności intelektualnych ludzkiego ducha. Świadczy o tym, pisze Montessorii, chociażby fakt, że do wytworzenia ludzkiej mowy wykorzystano tylko nieliczne dźwięki, które mogą być zestawiane na wiele sposobów, by tworzyć nowe słowa, których istnieje niezliczona kombinacja. Innym godnym podziwu wytworem człowieka tworzącym język jest gramatyka.
Mowa jest według niej nie tyle wytworem natury co kultury, ponieważ słowo jest nośnikiem ludzkich myśli; mechanizmy biologiczne umożliwiają jedynie posługiwanie się słowami, ale nie są zdolne nadać im znaczenia. W przekazie mowy szczególne miejsce należy się dziecku, bo to ono dzięki temu, że opanowuje język ojczysty, stanowi ogniwo łączące pokolenia i tym samym umożliwia ciągłość kulturową.
Montessori uważa, że dziecko nie uczy się języka, ale to język się w nim rozwija. Proces ten dotyczy wszystkich dzieci bez względu na to, jak skomplikowany jest ich język ojczysty. W procesie tym można wyodrębnić dwie fazy: wewnętrzną (podświadomą) i zewnętrzną, (świadomą). Faza podświadoma rozpoczyna się w trzecim miesiącu życia i trwa mniej więcej do pierwszego roku. Jej koniec jest związany z wypowiedzeniem przez dziecko pierwszego celowego słowa. To w podświadomości najpierw tworzy się język, tu też się utrwala. Faza ta jest trudna do empirycznego badania, ponieważ podświadomość nie jest bezpośrednio dostępna. Możemy się jedynie domyślać z zewnętrznych objawów tego, co się w niej dzieje, a według Montessori jest to proces „wchłaniania” mowy. Dokonuje się on tak, że usłyszane słowa dziecko przekształca w dźwięki. Proces ten jest możliwy dzięki następującemu schematowi: ucho przekazuje drogami nerwowymi drganie błony bębenkowej do ośrodków słuchu w mózgu, gdzie zostają one odkodowane i automatycznie przesłane do ośrodków mowy, stąd zaś do organów mowy (język, usta, gardło, nos). Tak więc ruch fal dźwiękowych, który dotarł do ucha dziecka, został przekształcony w ruch narządów mowy i dziecko w ten sposób wypowiada najpierw pojedyncze dźwięki (coś w rodzaju alfabetu), potem sylaby i wreszcie pierwsze słowa. Słowa te są jeszcze dla dziecka niezrozumiałe.
Mechanizm słuchu i mowy według Montessori nie jest obciążony jakimikolwiek dźwiękami, czyli ta sfera jest wolna od dziedziczenia. Dziedziczy się jednak możność nauczenia się mówienia, która jest obecna w nowo narodzonym dziecku. Montessori twierdziła, że ta odziedziczona możność jest tak specyficzna, że wymaga specjalnego centrum słuchowego, które uruchamia się tylko pod wpływem dźwięków ludzkiej mowy. Niemowlę mogłoby powiedzieć, że nie przenikał do niego żaden inny dźwięk poza tym, który dotknął jego duszy, żaden inny dźwięk nie miał do niego dostępu poza tym szczególnym wołaniem (ludzkiego głosu – przyp. Aut.). Faza świadomego rozwoju języka trwa mniej więcej od pierwszego do piątego, szóstego roku życia. Zawiera ona w sobie dwa etapy. Pierwszy, który Montessori określa tzw. eksplozją słów, i drugi – nazwany przez nią eksplozją zdań. Okres pierwszy trwa do drugiego roku życia, drugi od zakończenia pierwszego do piątego, szóstego roku. Drugi etap ma charakter bardziej równomierny niż pierwszy. Jest to związane z faktem, że w wieku 2-5 lat bardziej dynamicznie rozwija się inteligencja dziecka, co zapewnia pewną stabilność i równomierność kształtowaniu się języka. W pierwszym etapie, do drugiego roku życia, można wyodrębnić okresy bardzo intensywnego rozwoju, tzw. eksplozje i okresy ciszy, w których pozornie nic się nie dzieje. Podczas tych okresów wyciszenia według Marii Montessori mamy do czynienia z intensywną pracą podświadomości. Co wskazywałoby na to, że podział na fazy świadomą i podświadomą jest nieostry i raczej chodzi tu o zmniejszanie się roli podświadomości na rzecz świadomości w kolejnych fazach. Można by to uogólnić w ten sposób, że momentem przełomowym jest wypowiedzenie przez dziecko pierwszego celowego słowa. Od tej chwili rola podświadomości maleje na rzecz coraz częstszych działań świadomych. Jest to zgodne z montessoriańską koncepcją „absorbującego ducha” i „wrażliwych cyklów”.
W świadomej fazie rozwoju mowy dziecko według M. Montessori powinno podjąć naukę czytania i pisania. W celu ukazania pełnej dynamiki rozwoju mowy dziecka poniżej przedstawiamy najważniejsze wydarzenia tego procesu.
W momencie narodzin uaktywniają się powoli wszystkie mechanizmy biorące udział w procesie przyswajania mowy. W czwartym miesiącu życia niemowlę zauważa, że język, który je otacza, pochodzi z ludzkich ust. Można wtedy zauważyć, że uważnie obserwuje usta mówiącego i próbuje naśladować ruchy jego warg. Po dwóch miesiącach tych obserwacji dziecko wymawia pierwsze sylaby, np. „ta-ta”, „ma-ma”, „ba-ba” itp. W dziesiątym miesiącu zauważa, że słowa mają sens. Jest to bardzo ważny etap rozwoju mowy. Odkrycie sensu słów łączy się z naszym stosunkiem emocjonalnym do dziecka. Kiedy zwracamy się do niego za pomocą słów o serdecznym wydźwięku, spostrzega, że te słowa są dla niego cenne, bo mają wartość kojącą, pobudzającą i integrującą. Inaczej jest ze słowami pozbawionymi ciepła i miłości, które hamują lub zniekształcają rozwój mowy.
Dwunasty miesiąc życia ma znaczenie przełomowe w procesie asymilowania mowy, ponieważ dzięki temu, że dziecko celowo wypowiada pierwsze słowo, język z podświadomości przedostaje się do świadomości. Od tego momentu w coraz większym zakresie mowa będzie narzędziem posłusznym jego woli. Rozpoczyna się więc proces samostanowienia dziecka o własnej mowie. Zaczyna ono powoli rozumieć, że język ułatwia kontakt z otoczeniem, że słowo może budować, ale i niszczyć. Obudziło się w nim pragnienie, by posiąść język. Nie jest to jednak łatwy moment w życiu, bo toczy się wówczas w dziecku walka pomiędzy świadomością i pragnieniem a przyrodniczym mechanizmem odziedziczonym po przodkach. Jest to walka ducha z materią. W wyniku tej walki rozwija się nie tylko mowa dziecka, ale także jego podmiotowość. Duch opanowuje materię i dziecko uczy się samoposiadania siebie, uczy się wolności. Montessori o tym zmaganiu dziecka pisze, że jest to „pierwsza walka człowieka”. W tym okresie pragnie ono wiele zakomunikować innym i wie, że do tego powinno użyć języka, ale brakuje mu słów. Przeżywa pierwsze życiowe rozczarowanie. Często jest nie zrozumiane i wtedy staje się niespokojne i kapryśne. Reaguje gniewem na fakt, że nie ma odpowiednich słów, by wyrazić siebie. Ale mimo tych rozczarowań dalej podejmuje naukę mowy.
Dziecko półtoraroczne spostrzega, że każdy przedmiot ma swoją nazwę, odkrywa więc rzeczownik. Ale rzeczownikiem nie można wyrazić wszystkiego, dlatego poszukuje słów, wyrażeń, które umożliwią mu przekazanie całej myśli. Tworzy wtedy słowa, za pomocą których chce przedstawić całe zdanie. Słowa te Montessori określa jako słowa-zdania lub „rozlane” słowa. Przykładem takiego słowa-zdania może być dziecięce am-am, które dziecko wypowiada, kiedy widzi przed sobą jedzenie, a zbitka tych dźwięków oznacza: chciałbym coś zjeść. Cechą charakterystyczną tych słów jest przekręcanie wyrazów znanych dziecku z ojczystego języka. Dokonuje się ono przez ich łączenie i skracanie. Często też dzieci wymyślają słowa oraz używają wyrazów naśladujących, np. miau-miau na określenie kota.
Między osiemnastym a dwudziestym pierwszym miesiącem życia dziecko posługuje się niegramatycznymi zdaniami, słowami-zdaniami i wyrazami o rozlanym znaczeniu. Wydaje się, jakby rozwój jego mowy zatrzymał się w miejscu. Stan ten trwa mniej więcej do końca dwudziestego pierwszego miesiąca życia. Wówczas następuje tzw. eksplozja słów, dziecko zaczyna używać oprócz rzeczowników także przyimków, czasowników, przymiotników. W wieku dwóch lat odmienia czasownik, umie stosować przedrostki. W następnym półroczu opanowuje składnię, robi to z zaskakującą szybkością i poprawnie, dlatego można mówić, że przeżywa tym razem eksplozję zdań. Od tego momentu tempo rozwoju mowy dziecka staje się bardziej równomierne, co jest związane z jego rozwojem intelektualnym. W wieku od czterech do pięciu lat podejmie następny wysiłek – tym razem, by nauczyć się czytać i pisać.
Trzeba przede wszystkim pamiętać o tym, że dziecko będzie mówić takim językiem, jakim do niego mówimy. Dlatego powinniśmy dbać o nasz sposób rozmawiania z nim i między sobą. Jest także ważne, by w ogóle podejmować kontakt słowny z dzieckiem, nawet z tym bardzo małym, kilkumiesięcznym. Z czteromiesięcznym niemowlęciem można już prowadzić pewien rodzaj zabawy, która stanowi pierwsze próby nawiązania z nim dialogu słownego. Zabawa ta polega na tym, że wtedy, kiedy dziecko obserwuje usta mówiącego, wymawiamy dokładnie i powoli, sylaba po sylabie, jakiś wyraz. Ważne jest przy tym, by rozmowa ta miała serdeczny przebieg. Nie można też zapominać, że szczególnie w pierwszej, podświadomej fazie rozwoju mowy są okresy, w których pozornie nic się nie dzieje i opiekunowie dziecka mają wrażenie, jakby zatrzymało się ono w rozwoju. Jest to błędny pogląd, ponieważ w tym czasie, przypomnijmy, dziecko podświadomie „chłonie” język. Okres taki trzeba po prostu cierpliwie przeczekać.
Wiele życzliwości należy okazać też dziecku rocznemu, które przeżywa szczególnie trudny etap rozwoju, Montessori nazywa go nawet okresem krytycznym dlatego, że dziecko ma wówczas wiele stresów związanych z rozwojem mowy. Oczekuje ono wtedy od dorosłych cierpliwości, zrozumienia, życzliwości i wyrozumiałości. Nie wolno śmiać się z języka dziecka, szczególnie z jego przekręconych wyrazów lub ze słów-zdań. Wyśmiewanie rani jego godność, onieśmiela je i powoduje, że cofa się w rozwoju. Warto też poddawać analizie słowa-zdania, ponieważ w ten sposób łatwiej nawiązać kontakt z dzieckiem. Czas, w którym dziecko używa słów-zdań, jest dla niego dodatkowo trudny z tego względu, że znajduje się wtedy w tak zwanym wrażliwym cyklu dla porządku, to znaczy klasyfikuje opanowane do tej pory wyobrażenia i pojęcia, jego logika opanowuje nieporządek. Również ten wrażliwy cykl dostarcza mu wielu przykrości łączących się z rozwojem języka. Polega to na tym, że choć wie, jak zaklasyfikować przedmiot, to nie potrafi tego wyrazić słowami.
W wieku od roku do dwóch lat dziecko według Montessori potrzebuje rodzica- nauczyciela, który w prosty sposób nauczy je słów i nie będzie do niego mówił jego nieudolną dzieciną mową. W czasie, kiedy dziecko przyswaja rzeczowniki, można z nim również przeprowadzać wiele zabaw polegających na eksponowaniu przedmiotów z jego otoczenia i powolnym wymawianiu ich nazw. To samo można czynić z ilustracjami w książkach, choć jest to już trudniejsze ćwiczenie. Należy przy tym pamiętać, by książki nie zawierały zbyt wielu ilustracji. Najlepsze są te, które na jednej stronie mają jeden, dość dużych rozmiarów obrazek.
Ważnym środkiem we wspieraniu rozwoju mowy dziecka jest też rozmowa, na którą trzeba znaleźć czas już od pierwszych chwil jego życia. Rozmowa ta – proporcjonalnie do możliwości dziecka – coraz bardziej się komplikuje. W czasie rozmów prowadzonych z dzieckiem ważne jest nie tylko to, by ono uczyło się mówić, ale również i słuchać, co na pewno nie będzie bez znaczenia dla rozwoju jego kontaktów z innymi. Najskuteczniejszym środkiem w nauce słuchania są sami rodzice, który znajdują czas, by nie tylko mówić do dzieci, ale także ich wysłuchać.
Źródło internetowe