Wiosenne uprawy grupy Zielonej.

Edukacyjna Ścieżka Przyrodnicza to nasze przedszkolne dobro, z którego jesteśmy bardzo dumni. Oprócz walorów estetycznych daje ona dzieciom ogrom możliwości edukacyjnych. Przedszkolaki mają nieograniczony dostęp do jej zasobów przez wszystkie pory roku. To tutaj właśnie dokonują działań praktycznych takich jak obserwacje przyrodnicze (wygląd, etapy wzrostu, zapachy, kolory itp.), a także sianie, pielenie, podlewanie, zbieranie, czyli autentyczne obcowanie z przyrodą, co dla rozwoju dziecka w wieku przedszkolnym ma ogromne znaczenie. W tym roku, na naszej części tak zwanego ogródka przydomowego, dokonaliśmy wysiewu warzyw. Zimnych ogrodników już za nami, zatem bez żadnych obaw mogliśmy zaczynać nasze wiosenne wysiewy.

Po oczyszczeniu i spulchnieniu ziemi, zrobiliśmy rowki i zaczęliśmy wysiew warzyw. Na naszych grządkach znalazły się sałata, marchewka, pietruszka i rzodkiewka. Z naszego grupowego, „parapetowego ogródka” zabierzemy i zasadzimy niebawem paprykę i pomidory, które, mam nadzieję, że obrodzą równie pięknie jak w zeszłym roku 🙂 Jak na prawdziwych ogrodników i ekologów przystało wodę do podlewania upraw pozyskaliśmy z naszej beczki na deszczówkę, natomiast chwasty i zbędne trawy wysypaliśmy do naszego kompostownika. 

Teraz będziemy pamiętać o podlewaniu i obserwacji wzrostu naszych upraw, żeby później móc je ze smakiem zajadać, bo przecież nic tak dobrze nie smakuje, jak uprawy z własnego ogródka. 

„Co dwie głowy, to nie jedna…”

Pomysł na przygotowanie warsztatu, z którego dziecko będzie dowolnie czerpało i tworzyło wg własnej inwencji zaadresowałam do Filipa. Moim celem było zachęcenie chłopca do aktywności w konstruowaniu dowolnych form płaskich i przestrzennych. Spodziewałam się, że podczas tworzenia dziecko będzie bazowało na swoich zainteresowaniach. A te są niebywałe dla kilkulatka. Filip jest znawcą zagadnień na temat elektryczności. Jestem niejednokrotnie zelektryzowana😊, kiedy słucham jak profesjonalnych określeń używa opowiadając o działaniu urządzeń elektrycznych. A gdy swoje pomysły wizualizuje za pomocą kredek na kartce, mam wrażenie, że mam styczność z prawdziwym pasjonatą (nawet słownictwo dopasowuje się do tematu😊). Dla Filipa zużyte urządzenie, które ktoś postanawia zastąpić nowym, nie jest przedmiotem do wyrzucenia. To… powiedziałabym: SKARB. Dziecko może do niego dowolnie zajrzeć, poobserwować jak jest zbudowane. Może porozmawiać z tatusiem, który wyjaśni na jakiej zasadzie urządzenie działa (lub działało). Jest miejsce dla Filipa absolutnie magiczne. To altanka. W niej zgromadzone są same niezwykłe przedmioty: urządzenia i przewody elektryczne. Spodziewam się, że Filip może „altankowe” urządzenia dowolnie skręcać i rozkręcać (zawsze bezpiecznie, bo pod opieką dorosłych). Mam wrażenie, że wiele z nich jest tam specjalnie po to, żeby rozwijać zainteresowania dziecka.

Wrócę do przedszkola. Zaproponowałam Filipowi pracę. Przygotowałam dla niego makietę, której konstrukcja umożliwia zaczepianie, przeplatanie i sklejanie. Przygotowałam również koszyczek pełen przedmiotów, które można w tej pracy wykorzystać. Starałam się zainspirować dziecko ustalając razem z nim jakie urządzenie skonstruuje wykorzystując przygotowane materiały. Po jakimś czasie zauważyłam przy tej pracy dwoje dzieci. Do Filipa dołączyła Lenka. Przyjemnie było popatrzeć jak wspólnie działają i jak ciekawie tworzą. „ Co dwie głowy, to nie jedna”- mówi do mnie Filip. Nie da się zaprzeczyć. Efekt pracy zadziwia.

Wizyta żółwicy Moniki :)

Dzisiaj naszą grupę odwiedził wyjątkowy gość. Pan Witalis, tatuś naszej Nel, zawitał do nas, aby opowiedzieć i przybliżyć dzieciom zwyczaje i sposób bytowania ich domowego zwierzątka….i nie mam tu wcale na myśli kota ani psa, ale…… żółwia 🙂 a dokładnie żółwicę o wdzięcznym imieniu Monika 🙂 która jest pupilem w domu naszej Nel.

Nasz gość, choć był wyjątkowo powolny i spokojny, swoją wizytą wzbudził wśród dzieci ogromne emocje. Pan Witalis opowiadał przedszkolakom w jaki sposób dbać o takiego tropikalnego gada. Wbrew pozorom to wymagające i nie tak całkiem łatwe do hodowli zwierzę. Trzeba rzetelnie i solidnie dbać o jego higienę, odżywianie a nawet pamiętać o spacerach. Dzieci z uwagą słuchały ciekawostek na jego temat, dotykały pancerza, obserwowały ruchy. Udało się także pokarmić naszego gościa. Pewnie też mu się podobało, bo bez strachu wysuwał łepek i zajadał liście mleczu (ponoć jego największy przysmak) 🙂

Bardzo serdecznie DZIĘKUJEMY Panu Witalisowi za poświęcony czas i ciekawą lekcję z zakresu zoologii. Znowu jesteśmy bogatsi o nową wiedzę i doświadczenia. Cieszymy się, że mieliśmy możliwość wziąć udział w takim spotkaniu, bo przecież nie tak często można na żywo oglądać i słuchać o żółwiach. Dziękujemy 🙂

Wycieczka do Muzeum w kamienicy Orsettich

Chcąc wzbogacić doświadczenia dzieci w wiedzę o rodzinnej miejscowości w dniu 16 maja starszaki uczestniczyły w wycieczce do Muzeum.  Przedszkolaki dowiedziały się co to jest muzeum oraz w jakim celu chroni się zabytki i gromadzi eksponaty muzealne. W  ciekawy sposób przybliżyły sobie historię życia właścicieli kamienicy oraz poznały wnętrza muzealnej kompozycji.  Pobyt w Muzeum  był okazją do bezpośredniego obcowania  ze sztuką muzealną. Przeżycia i emocje, które towarzyszyły dzieciom  podczas wycieczki na pewno wpłyną na trwałość zdobytej wiedzy i realizację edukacji regionalnej.

Tańcowała igła z nitką…

Wydawałoby się, że wyszywanie na płótnie umieszczonym w tamborku to relikt przeszłości. Nic takiego. W grupie Żółtej dzieci wyszywają, znają określenie: haft, wiedzą co to jest tamborek. Straszaki z zapałem przystąpiły do pracy związanej z haftowaniem. A praca od samego początku była bardzo interesująca, absorbująca. Już umieszczenie płótna w tamborku wymagało sporo uwagi i zręczności. Nic dziwnego, że po pomyślnym wykonaniu pracy dzieci wyrażały duże zadowolenie z siebie i ze sfinalizowanego zadania. Zachętą do wyszywania były również kolorowe nici i samodzielne próby ich nawlekania. Ale i z tym zadaniem dzieci sobie poradziły, choć trzeba przyznać, że z moją pomocą 😊. A potem prowadziły igłę z nicią. I tu oprócz ukazującego się powoli wzoru, często pojawiały się również (nie wiadomo skąd i po co) guzki, „plątanki”. Ale i temu daliśmy radę, by w efekcie cieszyć się z powstałego haftu.

 

Lekcja muzealna w Miejskim Muzeum w Jarosławiu, w kamienicy Orsettich

Przygotowując dokumentację fotograficzną do tego wpisu przypominam sobie przebieg lekcji muzealnej, w której uczestniczyły dzieci z grupy Żółtej. To było bardzo wartościowe spotkanie; ciekawe, atrakcyjne. Do świata z jarosławskiej przeszłości pan przewodnik wprowadził dzieci interesującą gawędą. Opowieść, którą zaprezentował dzieciom osnuta była wokół jarmarków jarosławskich i nawiązywała do zgromadzonych w muzeum eksponatów. Jeden z nich stał się przedmiotem wnikliwej analizy dzieci. Zachęcane pytaniami pana przewodnika opisywały wygląd prezentowanego naczynia, zgadywały jakie było jego przeznaczenie, uważnie wpatrując się w zdobienia próbowały określić do kogo należało. A potem były zagadki. Odpowiedzi na nie potwierdziły, że dzieci bardzo uważnie słuchały i wyniosły ze spotkania cenną wiedzę. Niezwykłą częścią lekcji muzealnej było zwiedzanie przez przedszkolaki ekspozycji w pomieszczeniach kamienicy Orsettich. Wiele ze zgromadzonych przedmiotów dzieci widziały pewnie po raz pierwszy. W skupieniu słuchały walca wydobywającego się z polifonu. Na koniec każde z dzieci mogło prawie samodzielnie wykonać pieczątkę z motywem jarosławskich zabytków. Koniec wieńczy dzieło; dzieci otrzymały w prezencie przewodniki Jarosławia adresowane do odbiorców w ich wieku. To było bardzo miłe i zaskakujące. I jeszcze pożyteczne. W takim razie miłego poznawania historii miasta. Piękny i ciekawy jest nasz Jarosław.