Myślę, że gdyby przeprowadzić ranking na najpopularniejszą rzecz związaną ze świętami, wygrałaby CHOINKA. W grupie Żółtej wszystkie fakty potwierdzają moje przypuszczenia. Najpierw dzieci ułożyły choinkę z materiałów z obszaru sensorycznego. Była to ich praca grupowa. Bardzo zgodna. Samodzielnie zebrały na dywanikach klocki różowej wieży, brązowych schodów, kolorowe walce, czerwone sztangi i… choinka gotowa. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie, które przypomni za jakiś czas, że tę wspaniałą choinkę dzieci zrobiły samodzielnie i razem. Uśmiechy na buziach dowodzą zadowolenia z wykonanej pracy.
Potem była choinka kolorowanka. Ogromna. Ale Szymonek i Hubercik podjęli wyzwanie i pięknie choinkę pokolorowali. Ja też miałam w tym swój udział: podsuwałam to kredki, to flamastry… Ale widząc zapał artystyczny chłopców raczej trzymałam się z boku. Przyświecała mi dewiza: „Nie przeszkadzać”. Wiktoria też dołożyła swój obrazek; narysowała obok choinki anioła ze złotymi kędziorkami. I żeby nie było wątpliwości, podpisała go: MADZIA. Dziecko rysując wyraziło sympatię do swojej pani.
Jeszcze później pani Madzia wniosła do sali tajemnicze pudła i choinkę. I zaczęło się… strojenie choinki. Ale najpierw dzieci oceniły jej wysokość, zbadały noskami zapach i całą swoją uwagę skupiły na tym co robi pani Madzia. A pani Madzia odgrywała rolę magika wyciągając co chwilę z pudełek tajemnicze przedmioty. I wszystkie one, bez wyjątku wzbudzały u dzieci zachwyt. Tego dnia dzieci były szczególnie pomocne. Hubert wymiatał spod choinki, Natan okręcał wokół niej lampki, a Kinga nie odstąpiła jej ani na krok od momentu, kiedy choinka została przyniesiona do sali, aż do czasu, gdy wystrojona, w pełnej krasie stanęła w rogu i zalśniła światełkami.
Pod koniec przedszkolnego dnia zauważyłam, że zgromadzone przy stoliku dzieci łączą swoje dłonie i z aplauzem wznoszą okrzyk: „koleżanki i koledzy na zawsze”. Taka deklaracja w sam raz pod choinkę… Miło było tę scenę zobaczyć i cieszę się, że udało mi się ją sfotografować.