Wizyta Świętego Mikołaja

Wizyta Św. Mikołaja to jeden z najbardziej oczekiwanych przez dzieci dni w roku. Przygotowują się do niego starannie. Każda grupa wykonuje ciekawe prace plastyczne, na których oczywiście króluje Mikołaj. Różnorodne techniki sprawiają, że każda praca jest oryginalna i ciekawa. Oprócz prac plastycznych wszystkie grupy przygotowują piosenki, wiersze, które będą mogły zaprezentować przed tak wyjątkową osobą.

Gdy wreszcie nadszedł ten długo oczekiwany dzień, zebraliśmy się wszyscy w holu i z niecierpliwością czekaliśmy na Gościa z Dalekiej Północy. Aż wreszcie… za oknem ukazał się On – nasz ukochany Św. Mikołaj. Radość dzieci była ogromna, uśmiechy nie znikały z ich twarzy. Po wspólnych zabawach Mikołaj wędrował od grupy do grupy.

Gdy pojawił się w drzwiach naszej sali na buziach przedszkolaków malowały się szerokie uśmiechy. Dzieci przywitały gościa słowami:

Usiądź z nami Mikołaju
pewnie się zmęczyłeś,
żeby nas odwiedzić dzisiaj
szmat drogi przebyłeś…
Na krzesełku w ciepłej sali
zakolęduj z nami.
Bardzo wszyscy się cieszymy
nie jesteśmy sami.

Potem zaśpiewały Mu jeszcze piękne piosenki. Po występach Mikołaj wręczył każdemu wspaniały prezent i musiał się pożegnać, ponieważ czekały na niego jeszcze inne dzieci. Zdjęcia zrobione z Mikołajem, będą wspaniałą pamiątką tego spotkania, pełnego pozytywnych przeżyć i emocji. Szkoda tylko, że ten wyjątkowy Gość odwiedza nas tylko raz w roku.

Wizyta Świętego Mikołaja

Wizyta Świętego Mikołaja w naszym Przedszkolu, to jeden z najbardziej oczekiwanych  przez dzieci dni w roku. 5 grudnia z workiem pełnym prezentów Święty Mikołaj przyjechał również do naszego przedszkola. Już od samego rana spoglądaliśmy w okna ze zniecierpliwieniem wypatrując przybycia długo oczekiwanego Gościa. W holu przedszkolnym wspólnie powitaliśmy Świętego Mikołaja a następnie udaliśmy się do swojej sali, w której to ze zniecierpliwieniem dzieci wysłuchiwały dźwięku dzwoneczka, aż tu nagle nadszedł ten moment i zapadła w grupie cisza, Święty Mikołaj odwiedził dzieci w naszej grupie. Na spotkanie z nim przygotowywaliśmy się już wcześniej, poznając jego historię, jego dobroć okazywaną m.in. poprzez obdarowywanie prezentami. Dzieci bardzo serdecznie przywitały niezwykłego Gościa wspólna piosenką. Następnie Święty obdarował wszystkie dzieci prezentami. Spotkanie z Mikołajem sprawiło dzieciom wiele radości i na pewno na długo pozostanie w ich pamięci.

MIKOŁAJKI W GRUPIE NIEBIESKIEJ

Przychodzi jedynie sobie znanymi drogami. Niektórzy z emocjami wskazywali pierwszy w tym roku śnieg, podpowiadając, że to wymarzona aura do jazdy saniami. Zatem gość nie może się spóźnić. Dzieci wierzą,
że ma punkt obserwacyjny na dachu sąsiedniego bloku. W odpowiednim czasie pilnie obserwują kominy w nadziei, że choć przez krótką chwilę zobaczą rąbek czerwonego płaszcza, pompon od czapki lub przemykającą postać. Pewne jest, że zjawia się co roku 6 grudnia. I że pomaga, obdarowuje, niesie radość. A wiadomość o tym, że się zjawi rozświetla twarze nie tylko dzieci. Mikołaj. Nie działa sam. Ma pomocników. Jednym
z nich (bardzo wytrwałym, zapobiegliwym, oddanym mikołajowej sprawie) jest w tym roku pani Sylwia Raba, mamusia Bartka z grupy Niebieskiej.

Nagroda dla Blanki

30 listopada o godzinie 9.00 w Sali Lustrzanej Centrum Kultury i Promocji  w Jarosławiu odbył się wernisaż pt. Jarosław w pocztówce. Organizatorami imprezy były Zespół szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących w Jarosławiu i Centrum Kultury i Promocji. Wśród zaproszonych gości znalazła się nasza Blanka Getman, która w konkursie plastycznym w kategorii Przedszkola zajęła II miejsce. Oprócz Blanki nagrody otrzymało jeszcze  troje dzieci z naszego przedszkola.

Laureaci wyłonieni przez jury z przewodniczącym Ireneuszem Janickim, otrzymali nagrody ufundowane przez przewodniczącego jury, dyrektora Centrum Kultury i Promocji, pana Tomasza Wywrota, oraz Zespół Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących.

Dzieci mogły zobaczyć pokaz pocztówek starego Jarosławia ze zbiorów pana Bogusława Ryznera, pasjonata i zastępcy prezesa Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia.

Na zakończenie uczestnicy mogli skosztować lokalnych przysmaków z naszego regionu.

Rozmowy z dziećmi

ROZMOWY Z DZIEĆMI

Zaczniemy od przytoczenia realnej sytuacji, jednej z wielu mających miejsce każdego dnia.

Dziecko bawi się z kolegą na świetlicy. Przychodzi po nie rodzic i prosi, by dziecko zakończyło zabawę i przygotowało się do wyjścia. Dziecko kontynuuje zabawę, więc rodzic ponawia prośbę. Dziecko nadal się bawi. Rodzic ponawia prośbę, z tym samym skutkiem. Zdenerwowany informuje dziecko, że jeśli za dwie minuty nie założy butów, nie będzie oglądało ulubionych Pingwinów z Madagaskaru. Dziecko podnosi wzrok i zaczyna płakać. Rodzic u kresu cierpliwości mówi do dziecka: „Proszę, załóż buty i kurtkę. Czekam na dole”.

W efekcie na końcu scenki mamy rozpłakane i rozżalone dziecko oraz zezłoszczonego, doświadczającego poczucia bezsilności rodzica. Co w tej sytuacji przyczyniło się do zdenerwowania rodzica? Przyjrzyjmy się temu, co dzieje się w jego głowie w odpowiedzi na odmowę dziecka, wyrażoną poprzez brak jasnej werbalnej reakcji na prośbę rodzica.

Niezaspokojona potrzeba

W naszej nawykowej komunikacji taką odmowę dziecka traktujemy jako przyczynę naszej złości. W rodzicielstwie inspirowanym Porozumieniem Bez Przemocy na odmowę patrzymy jedynie jak na bodziec, jak na coś, co tylko wskazuje nam, że jakaś nasza potrzeba jest niezaspokojona. Nie jest ona jednak przyczyną naszej złości. Ta ukryta jest głębiej. Nie widzimy jej, gdyż jest przykryta licznymi, często niemal nawykowymi myślami, które stanowią naszą interpretację danej sytuacji. Są to myśli takie jak:

„Tak nie powinno być”.

„Jak on może mnie tak ignorować. Powinien wiedzieć, że jestem zmęczona i chcę szybko wrócić do domu”.

„Trzeba było być bardziej surowym rodzicem, to nie zdarzałyby mi się takie sytuacje”.

„Muszę być bardziej stanowczy”.

Poznajecie te zdania?

Trzeba, muszę…

Są w nich słowa-eskalatory złości. Mówiąc je sobie lub komuś zapewne wzbudzimy złość, którą skierujemy na świat zewnętrzny lub wewnętrzny, na siebie. Są to słowa: powinnam, nie powinienem, trzeba, muszę. Ogólnie rzecz ujmując tymi słowami próbujemy sobie wmówić, że sytuacja, która właśnie ma miejsce, powinna być inna niż jest, my powinniśmy być inni niż jesteśmy, nasze dziecko powinno być inne. To bolesne! Dlatego też reagujemy złością. Boli, więc zaczynamy się bronić… niestety, raniąc dalej i siebie i dziecko.

Co jest ważne?

PBP zachęca by w takich chwilach zdenerwowania, złości, skierować uwagę na to, co w danym momencie jest dla nas ważne. Innymi słowy, przyjrzeć się tego typu zdaniom i sprawdzić, ku jakim niezaspokojonym potrzebom one nas prowadzą. W przypadku tego rodzica być może była to potrzeba współpracy, kontaktu z dzieckiem, odpoczynku, łatwości i lekkości w wykonywaniu codziennych czynności, takich jak wychodzenie ze szkoły.

Mamy więc dwa zagadnienia:  prośby rodzica i myśli – eskalatory złości.

Przyjrzyjmy się zatem jeszcze raz prośbom rodzica.

„Proszę, szykuj się do wyjścia” – powtórzone trzykrotnie.

„Proszę, załóż buty i kurtkę. Czekam na dole”.

Między nimi jest jeszcze zdanie: „Jeśli za dwie minuty nie założysz butów, nie będziesz oglądał ulubionych Pingwinów z Madagaskaru”.

To zdanie jasno nam pokazuje, iż w tej sytuacji nie było miejsca na odmowę dziecka. W PBP rozróżniamy żądania od rzeczywistych próśb. Jaka jest różnica? Nie polega ona na użytych słowach, bo zarówno żądania, jak i rzeczywiste prośby mogą zawierać słowo „proszę”. To, co odróżnia prośbę od żądania to intencja, z jaką wypowiadane są te słowa. W żądaniu nie ma gotowości i otwartości by przyjąć odmowę, natomiast w prośbie, gdy mamy otwarte i wrażliwe serce, mamy w sobie gotowość, by przyjąć od rozmówcy odmowę. Takie „nie” nie oznacza, że rezygnujemy z tego, o co prosimy, z tego co dla nas w danym momencie ważne, lecz zapraszamy rozmówcę do podjęcia dialogu – do poszukiwania rozwiązania dobrego dla obu stron. Jest to taniec pomiędzy potrzebami moimi, a potrzebami rozmówcy w takt szacunku, zaufania i współpracy.

Kiedy myślimy o tym zagadnieniu, przypominają nam się ważne dla nas słowa Miki Kashtan, amerykańskiej certyfikowanej trenerki PBP z książki pod tytułem: „The little book of Courageous Live” (Mała książka o Odważnym Życiu):

„Jeśli to czego chcesz od dziecka nie podlega negocjacjom, powiedz to wprost, zamiast udawać, że jest to prośba, dopóki dziecko powie nie.” 

Jeśli nie chcemy negocjować

Czasem nie mamy możliwości lub nie chcemy negocjować z dzieckiem. Czasem nie dajemy dziecku wyboru. Warto to powiedzieć otwarcie. Dlaczego? Bo choć sytuacja potencjalnie jest trudna, może nadal być okazją do budowania empatycznego kontaktu i dialogu. Dialog ten nie będzie dotyczyć tego, jakie są opcje działania w tej sytuacji, tylko tego jak my jako rodzice się czujemy w tej sytuacji, jaka jest nasza intencja. Jednocześnie możemy z uwagą przyjąć uczucia, które pojawią się w dziecku.

Możemy dać mu odczuć, że rozumiemy i akceptujemy jego frustracje czy smutek, że widzimy jego potrzeby i że są one dla nas ważne. Co więcej, że chcemy jak najczęściej brać je pod uwagę i szukać rozwiązań, które pomogą uwzględnić potrzeby i rodzica, i dziecka. Możemy wyjaśnić, że teraz mamy taką sytuację, że nie ma możliwości, by szukać strategii na uwzględnienie potrzeb dziecka, a jednocześnie one naprawdę są dla nas ważne. Możemy również zapewnić dziecko, że jego frustracja, złość czy smutek są jak najbardziej zasadne, a my je przyjmujemy z otwartym sercem, nawet jeśli na ten moment nie chcemy lub nie możemy zmienić sytuacji.

Dlaczego warto mówić dziecku, że przyjmujemy jego uczucia i widzimy potrzeby?

W naszym przekonaniu to są momenty, kiedy pokazujemy dziecku, jak ważna jest dla nas relacja z nim. I choć czasem są sytuacje, kiedy spotykamy ograniczenia lub wybory, które mamy do dyspozycji, są wyborami, których nie lubimy, to i tak jako rodzice stawiamy na zaufanie, szczerość, branie pod uwagę, bezwarunkową akceptację.

Dodatkowo, kiedy mówimy o naszych uczuciach i potrzebach, które się dzieją tu i teraz, nie uruchamiamy spirali myśli prowadzących nas do złości: powinienem, muszę, trzeba. I oczywiście, w takim momencie być może uczuciem, o którym będziemy chcieli powiedzieć, będzie złość. Natomiast uczucie nazwane to uczucie, które przemija lub już przeminęło. Zaczyna znikać. A my wtedy możemy już być z naszymi potrzebami, dawać im uwagę i ważność.

Nawiązać kontakt

Na koniec pragniemy powiedzieć jeszcze kilka słów o tym, co mogłoby pomóc nawiązać kontakt z dzieckiem w takich sytuacjach. Czasem wśród praktyków PBP mówimy, że empatia czyni cuda. Tym cudem jest zwiększanie prawdopodobieństwa wzajemnego usłyszenia się i zobaczenia swoich potrzeb. Empatyczne słowa w kontakcie z dzieckiem mogłyby w tej sytuacji brzmieć następująco:

R: Kochanie, widzę, że nadal się bawisz, choć ja Cię proszę, żebyś się ubrał. Podejrzewam, że fajnie się tutaj bawicie, tak?

Na tak zadane pytanie dziecko mogłoby zareagować podnosząc wzrok na rodzica czy kiwając głową. Być może jednak zignorowałoby słowa rodzica. Rodzic jednak nie traktuje zachowania dziecka jako ataku przeciwko niemu, ale jako zaproszenie do dalszych prób. Rodzic mógłby kontynuować, dopytując:

R: Lubisz grać w tą grę, tak? To wygląda naprawdę na super zabawę.

Dziecko widzi wtedy, iż rodzic ma gotowość je naprawdę zobaczyć i wejść dziecięcy świat. Dajemy dziecku uwagę – i to nie słowami, lecz naszym podejściem, naszą intencją zwrócenia się ku temu, co w danym momencie ważne dla dziecka. Zwiększamy wówczas prawdopodobieństwo, iż ono zechce wejść w nasz, kiedy zaczniemy się nim dzielić. Być może dziecko wtedy coś do nas powie, na przykład:

D: Chciałbym zagrać z Tobą w domu w taką grę.

R: Chcesz i ze mną się pobawić? Świetnie. Jeśli ubierzesz się za 5 minut, będziemy mieli całe 2 godziny i 55 minut na zabawę w domu przed kolacją. Ruszamy?

To prawda, ze taki dialog z dzieckiem oparty na empatii zajmuje czas, którego czasem nie mamy w danym momencie, a czasami wmawiamy sobie, że nie mamy (aczkolwiek to odrębny temat).

A co z sytuacją, kiedy jednak nie mamy zasobów czy chęci na empatyczny kontakt z dzieckiem? Zawsze możemy wybrać empatyczny kontakt ze sobą i zacząć rozmowę od siebie.

W naszej sytuacji mogłoby to wyglądać tak, że po dwu-  czy trzykrotnym powtórzeniu „Proszę szykuj się do wyjścia”, zamiast posłużyć się szantażem „Jeśli nie… to…”, rodzic może powiedzieć o sobie.

R: Hej, Janek, dwukrotnie poprosiłem cię o szykowanie się do wyjścia, jestem mocno zmęczony i nie lubię tak czekać ubrany w przejściu, chcę być w domu i tam bawić się z Tobą, coś zjeść. Zależy mi na wyjściu ze szkoły w ciągu 5 minut. Proszę pożegnaj się z chłopakami i wychodzimy.

Przyjrzyjmy się naszym prośbom

Kiedy słyszysz słowa rodzica z naszej scenki: „zakończ zabawę i przyszykuj się do wyjścia”, jakie widzisz możliwości zrealizowania tej prośby? Kiedy wczuwamy się w rolę dziecka, nasza fantazja prowadzi nas do kilku przykładowych rozwiązań w głowie dziecka:

– Aha, to jeszcze 10 rundek i skończę grę z chłopakami.

– To się szykuję, to zacznę od wolniejszego biegania, tak pani robi z końmi jak kończą szybki trening, najpierw schładzają się.

– No chłopaki, mam jeszcze tylko 10-15 minut i już mnie nie ma. Tata się spieszy, widzicie.

– Lepiej nic nie będę mówił, to tata pomyśli, że jestem bardzo zajęty, lubi jak jestem skoncentrowany.

Często nie otrzymujemy tego, czego chcemy, gdyż nie jesteśmy dostatecznie konkretni w naszych prośbach. Oczywiście w sytuacjach powtarzalnych, takich jak wychodzenie ze szkoły, mamy pokusę, by liczyć na domyślność dziecka, na jego pamięć o tym, czego oczekiwaliście od niego na początku roku szkolnego. Niemniej jednak w międzyczasie mogło się wydarzyć mnóstwo rzeczy, które zmieniły obraz tej prośby. Raz przyszliście i spotkaliście mamę Kasi i odebraliście dziecko dopiero 20-minutowej po rozmowie w drzwiach. Innym razem byliście w tak dobrym nastroju i przypływie energii, że dołączyliście się do zabawy i wyszliście dopiero po półgodzinie, etc.

Konkluzja? Im częściej udaje się nam być w tu i teraz, z sytuacją taką, jaka jest, a nie z jaką chcielibyśmy być, tym łatwiej pozostaniemy w kontakcie ze sobą, poza złością i szantażem. Łatwiej nam będzie wówczas podejmować próby wejścia w kontakt z dzieckiem. Jak tam dotrzeć? Po pierwsze – podjąć decyzję, że chcemy tam być. A po drugie, praktykować mimo porażek.

 

Zespół do Edukacji, Opieki i Wychowania MP nr 8 Montessori

 

 

 

Jak rozmawiać z dziećmi…

Komunikowanie się z dziećmi sprawia wielu dorosłym kłopot. Wynika to z wielu przyczyn, najczęstszą jest ta, że zwracamy się do dziecka jak do osoby dorosłej, mówimy językiem dla niego niezrozumiałym, zdania są zbyt długie, zawiłe, przekazujemy zbyt dużo informacji w jednej wypowiedzi. Jak rozmawiać z dzieckiem?

Dziecko jest w stanie zapamiętać i przyswoić w jednej chwili do 7 słów, każde następne już nie jest przez nie zapamiętywane i rozumiane. Dlatego tak ważne jest, by komunikat do dziecka był krótki i rzeczowy.

Jak nie rozmawiać z dzieckiem? Najczęstsze błędy rodziców wg T. Gordona:

  • rozkazywanie, komenderowanie – takie wypowiedzi to informacja dla dziecka, że jego uczucia są nieważne i musi się ono podporządkować temu, co czują inni, dorośli,
  • grożenie, ostrzeganie, upominanie dziecka – takie wypowiedzi powodują u malucha strach, a ten pociąga za sobą agresję i wrogość, bo dziecko samo intuicyjnie tworzy sobie barierę ochronną,
  • wygłaszanie „kazań”, moralizowanie – komunikaty tego typu wywołują brak zaufania i poczucie winy,
  • podpowiadanie rozwiązania, radzenie – dziecko może czuć się bezradne, przestaje samodzielnie myśleć, czuje się uzależnione od kogoś i nie ma pewności, że samo może jakoś rozwiązać problem,
  • pouczanie i robienie wyrzutów – dziecko może poczuć się jako mniej wartościowe, nieodpowiedzialne, skoro rodzice mu wytykają, że inni robią to lepiej niż ono,
  • osądzanie, krytyka – taki komunikat powoduje, że dziecko czuje sie nic nie warte,
  • chwalenie bez powodu – dziecko czuje się oszukane, wie, że nie należy mu się pochwała, więc czuje się w coś wmanipulowane,
  • ośmieszanie, zawstydzanie – dziecko słyszące taki komunikat czuje się niedowartościowane i poniżone,
  • stawianie diagnozy zachowania, interpretowanie – to obrażanie dziecka,
  • okazywanie współczucia, pocieszanie, uspokajanie, próba wyperswadowania dziecku jego prawdziwych uczuć – dziecko rozumie to jako brak akceptacji dla swoich odczuć i wymuszanie zmiany,
  • wypytywanie, badanie sytuacji, oszukiwanie przyczyn zachowania – powoduje poczucie zagrożenia i nieufność,
  • zabawianie, kierowanie uwagi w inną stronę – pokazywanie, że nieważne są prawdziwe uczucia dziecka tylko to, co wyobrazi sobie dorosły.

Jak rozmawiać z dzieckiem? Zmień sposób komunikowania

Jeśli dorosły przeanalizuje te sposoby komunikowania, zorientuje się, że właściwie formułując wypowiedź, można uniknąć karania dzieci. Kara pojawia się w sytuacji, gdy dorośli nie potrafią „dogadać” się z dzieckiem, chcą coś przekazać, a dziecko zupełnie inaczej to rozumie. Wtedy pojawia się złość, niewłaściwe zachowanie i w efekcie kara.

Dzieci potrzebują akceptacji, zrozumienia. Taki efekt dają pochwały, ale dawane w sposób przemyślany i słusznie. Pochwała zaspokaja potrzebę akceptacji i uznania. dziecko dowartościowane pochwałami znacznie lepiej się rozwija, ma motywację i chęć do działania.

Jak chwalić dziecko?

Pochwała:

  • odwołuje się do konkretnego zachowania lub wytworu dziecka (np. pracy plastycznej)
  • jest jasna, prosta, jednoznaczna, krótka
  • opisuje to, co widzimy
  • odnotowuje postępy
  • jest natychmiastowa

Aby komunikacja z dziećmi była skuteczna dobrze jest  najpierw określić istotę problemu, poszukać rozwiązania posługując się metodą burzy mózgów, ocenić zaproponowane rozwiązania, podjąć decyzję o wyborze rozwiązania i wprowadzić je w życie. Wtedy obie strony  – dorośli i dzieci  – będą czuły się w zaistniałej sytuacji dobrze. Rozwiązanie będzie wymyślone wspólnie i za obopólna zgodą. Dzięki takiej strategii uda się uniknąć złej atmosfery i ewentualnej kary.

Komunikowanie się z dziećmi nie musi być stresujące i może zakończyć się sukcesem dla dziecka i dla rodziców. Ważne jest, aby poprowadzić rozmowę we właściwy sposób.

 

autor: Agnieszka Krakowiak Aktualizacja: 2016-04-12 Publikacja: 2015-09-02

 

Zespół do Spraw Edukacji, Opieki i Wychowania MP nr 8 Montessori